sobota, 18 lipca 2015

Rozdział 5 ,,Jeden żart brany na poważnie i z oczu płynął łzy"

Gdy wróciłam do domu Mateusz siedział na kanapie. Pudełko schowałam za plecami i podeszłam do niego.
-Hej misiek - powiedziałam dając mu buziaka
-Cześć kotek. Opowiadaj co w szkole- powiedział
-Najpierw mam dla ciebie niespodziankę - powiedziałam siadając obok niego, wyciągnęłam zza pleców prezent i podałam jemu
-Ale za co to??? - spytał zdziwiony
-Zapomniany prezent na rocznicę-powiedziałam uśmiechając się
-Ale przecież mówiłem że nie chcę, a poza tym to jest za drogi prezent -spojrzał na mnie taaaakkk suodko.
-Nie przesadzaj tylko przymierz-powiedziałam
-Rozpieszczasz mnie-zaśmiał się a ja razem z nim. Spędziliśmy miło resztę dnia leniuchując. Mateusz za tydzień wyjeżdża do Spały na zgrupowanie. Nie wiem jak wytrzymam bez tego debila(czyt. Misia)
  Obudziłam się około 7:00. Nie chcąc budzić Matiego delikatnie wygramoliłam się z jego uścisku, ubrałam się tak:













Leki make-up, włosy związałam w luźnego koka. Zjadłam śniadanie popijając kawę. Wzięłam torbę i poszłam do szkoły. Lekcje były dosyć nudne to jak już wiadomo. Po lekcjach miałam godzinną przerwę przed treningiem. Bieniek napisał żebyśmy poszli na obiad obok mojej szkoły. Oczywiście się zgodziłam. Poszłam do tej kawiarni, która była za rogiem.
- Hej kotek-przywitał mnie buziakiem
-Cześć misiek- uśmiechnęłam się i usiadłam przy stoiku na przeciwko Matiego
-I jak tam??- spytał
-Jejku jak zawsze. Kotek nie widziałeś mnie tylko parę godzin a co będzie jak za tydzień pojedziesz??- spuściłam głowę
-Ej, Misia nie przejmuj się będzie dobrze. Damy radę. A teraz mam dl ciebie coś- powiedział podając mi kopertę
-Co to jest??- spytałam zanim ją odtworzyłam
-No otwórz- powiedział co od razu uczyniłam.  Zobaczyłam dwa bilety do Miami
-Serio??- spojrzałam na niego
-No tak lecimy jutro- powiedział z wielkimmmm uśmiechem
-Mati ale ja mam szkołę -powiedziałam
-Jejku no- posmutniał
-Ale walić ją ja chcę ten tydzień spędzić z tobą-powiedziałam a on wstał i mnie przytulił. Dokończyliśmy obiad w miłej atmosferze i Bieniek postanowił mnie odprowadzić do szkoły ale to był błąd bo napadły go fanki
-Misiek bo się spóźnię-powiedziałam
-Przepraszam was ale muszę już iść-powiedział i podszedł do mnie
-Dobra ja już muszę iść na trening. Widzimy się za godzinkę- powiedziałam i nim odeszłam namiętnie go pocałowałam i wbiegłam do szatni
-No w końcu się zjawiłaś-powiedziała Mała nasza środkowa
-No przepraszam -powiedziałam i szybko wyciągnęłam mój strój treningowy  
 Ale ja zwykle musiałam się spóźnić. Trening był fajny i dosyć lekki. Była ćwiczona zagrywka, zdziwiło mnie to że lepiej zagrywam flotem, ale to taki szczegół. Po zakończonym treningu wracałam z Małą do domu, gdyż mieszkałyśmy prawie obok siebie. Prawie wbiegłam po schodach i gdy akurat miałam odkluczać drzwi te otworzyły się i mocno oberwałam
-Kurde no-powiedziałam lądując na ziemi.
-Paulina bardzo przepraszam - powiedział nie kto inny jak we własnej osobie Karol Kłos
-Wal się- powiedziałam i zauważyłam że leci mi krew. No jasne rozcięty łuk brwiowy. Zauważyłam patrząc w odbicie w telefonie  
-Paula no naprawdę nie chciałem -mówił dalej pomagając mi wstać
-Co się stało??- spytał Mateusz wychodząc na klatkę
-Nie widać- burknęłam
-Jenki kochanie co się stało??- spytał podchodząc do mnie
-Jeny nie ważne zawieź mnie do szpitala żeby mi to zszyli   -powiedziałam
-Teraz?? Nie mogę -powiedział a ja popatrzyłam na niego
-Dlaczego?- spytałam
-Wypił piwo-odezwał się Kłos
-Ty się nie odzywaj - powiedziałam do Karola
-Dobrze- uniósł ręce ku górze
-To sama pójdę-powiedziałam i chciałam odejść gdy Mateusz złapał mnie za rękę
-Nigdzie sama nie pójdziesz. Zaraz podejdziemy do Wronki i zapytamy się czy nas zawiezie -powiedział
-Rób co chcesz ja sama pójdę -powiedziałam i znów chciałam odejść, ale nie
-Paula nie wygłupiaj się -powiedział Kłos
-Mówiłam że masz się nie odzywać-krzyknęłam i od razu tego pożałowałam bo głowa jakby pękła
-Idziemy-złapał mnie za rękę i zaprowadził na sąsiednią ulicę gdzie mieszkał Andrzej i już po 25 minutach byliśmy  w szpitalu. Wypełniłam dokumenty i zostałam przyjęta. Przez jakże przystojnego lekarza. Akurat zszywał mi ranę
-Ałł- krzyknęłam
-No niestety ale musi poboleć-powiedział
-Ale..- nie dokończyłam bo mi przerwał
-A jak to się stało że taka piękna dziewczyna zrobiła sobie coś takiego?/-spytał
-Ja tego sobie nie zrobiłam-zaprzeczyłam- Niestety niektórzy ludzie nie umieją obsługiwać drzwi- uśmiechnęłam się
-Dobrze skończone- nim się obejrzałam doktor Filip zeszył mi mój łuk. Ma takie słodkie imię i jeszcze taki przystojny. Hahahaha
-Dziękuje - powiedziałam i miałam wyjść kiedy on powiedział
-Poczekaj dam ci swój numer i może umówimy się na kawę??- spytał, tak tylko wzięłam jego numer  żeby wkurzyć Mateusza. I tak mu go oddam albo wyrzucę, bo kocham Matiego to jasne choć czasem lubię go pookurzać i on także. Skierował się do poczekalni, gdzie Mati, Kłos i Andrzej byli oblężeni  przez fanów. Chrząknęłam a oni już skierowali się w moją stronę. Spodobało mi się to
-I jak?- spytał Mati
-Gdyby nie ten przystojny lekarz byłoby gorzej- uśmiechnęłam się i wskazałam na lekarza wychodzącego z sali
-Może się z nim umów?/- spytał mocno zdenerwowany a Wrona cały czas parzyła na mnie ze zdziwieniem
-A wiesz że nawet mam jego numer-powiedziałam a gdyby wzrok mógł zabijać dawno leżałabym trupem
- To super-powiedział i już chciał iść ale się obrócił i spytał. Jego pytanie zwaliło mnie z nóg. Byłam wściekła, ale z oczu popłynęły łzy. Jego pytanie brzmiało

sobota, 4 lipca 2015

Rozdział 4 Ogromny miś a w nim my

-Mamuś co ty tu robisz??- spytałam siadając obok niej
-Wiesz przepraszam że tu tak siedzę ale musiałam z tobą porozmawiać, a akurat był Mateusz to powiedział żebym poczekała, a on sam pojechał na trening- ledwo mówiła przez płacz
-No dobrze ale powiedz mi co się stało że płaczesz??"- spytałam
-No no bo- teraz to już w ogóle wodospad łez przyciągnęłam ja do siebie i mocno przytuliła
-No spokojnie, mów co się stało
-Martyna.... ona..... chciała sie zabić- powiedziała i jak małe dziecko przytuliła się jeszcze mocniej chowając głowę
-Co ale jak?? Dlaczego??- pytałam. Ta wiadomość całkiem mnie rozwaliła. Martyna?? Przecież od dawana była szczęśliwa, zakochana
-No tak podcinała sobie żyły gdy tata wszedł leżała półprzytomna. To wszystko przez ten wyjazd- mówiła dalej płacząc
 -Ale jak się czuje już wszystko w porządku??- spytałam
-Tak jest już w domu z tatą, a mnie nie chce widzieć- powiedziała moja rodzicielka
-Choć jedziemy- powiedziałam łapiąc ja za rękę. W drodze napisałam sms'a Mateuszowi, o tym wszystkim i że mnie dziś może nie być. Całą drogę myślałam jak mam w końcu wybić jej te żyletki. Jest młoda i jeszcze wiele będzie przykrości, których nie można tak załatwiać. Gdy dojechaliśmy od razu wpadłam do domu i skierowałam się do pokoju siostry. Powiedziałam tacie żeby nas na chwilę zostawiał. Gdy wyszedł zaczęłam rozmowę
-Martyna czemu chciałaś to zrobić??- spytałam łagodnie przytulając ją całą roztrzęsioną
-Nie wiesz jak to jest zostawić całe swoje życie i wyjechać. Właśnie teraz gdy już wszystko poukładałam. Ty masz szczęśliwe życie. Masz wszystko. Ja miałam ale teraz to nie ma sensu
-Martyna wiem że to trudne, może i masz rację że nie wiem jak to jest ale jestem pewna że tam znajdziesz sobię kogoś, może nawet lepszego, którego pokochasz i może nawet mocniej- mówiłam
-Nie!! Powiedz co ty byś zrobiła gdybyś musiała teraz wyjechać, rzucić siatkówkę, chłopaka. Rzucić wszystko to co jest dla ciebie ważne
-Ale pamiętasz jak mi obiecałaś że więcej tego nie zrobisz.?? Że więcej nie weźmiesz do swoich rąk żyletki, ani nie zrobisz żadnego cięcia??? Obiecałaś
-Ty mi też obiecałaś że mogę na ciebie liczyć, ale jak cię potrzebuję, to ty jesteś daleko. Ciągle tylko mówisz że masz szkołę, trening, albo chcesz spędzić czas z Mateuszem- mówiła moja siostra
-Martyna sama wiesz jak my żyjemy. A ty masz całe życie przed sobą. Może w tej Argentynie będzie ci lepiej??? Pomyślałaś???- spytałam
-Ale ja chcę tu zostać. Pamiętasz jak w moje 15 urodziny powiedziałaś że mogę poprosić o jedno życzenie, ale ja wtedy powiedziałam że później to wykorzystam ??- pytała
-No tak- powiedziałam dosyć niepewnie bo nie wiem co się kryje pod tym wszystkim
-To teraz zrób albo tak że ja zostanę w Polsce, albo jedź zew mną do Argentyny- mówiła
-Martyna wiesz że to nie wykonalne- powiedziałam
-No proszę. Spróbuj bo się nie dowiesz- powiedziała
-Okej coś wymyślę- po chwili wpadłam na pomysł i już za wiele nie mówiąc poszłam do rodziców. Opowiedziałam o wszystkim. Po moich i Martyny namowach się zgodzili, ale jeszcze trzeba pozwolenie jednej osoby, która będzie miała decydujący głos. Postanowiłam że pojadę tam razem z Martyną. Niestety zapomniałam że nie mam prawka więc zawiózł nas tata. Wysiadłyśmy i skierowałyśmy się do dobrze nam znanego bloku. Gdy zapukałam do drzwi przywitała mnie bardzo ciepła i uśmiechnięta jak zwykle ciocia Amanda. Dopiero potem zza moich pleców pokazała się \Martyna, na co ciocia zwariowała, gdyż była jej chrzestną.
-Dziewczyny jak wy wyrosłyście- mówiła podając jej popisowe ciasto, czyli taki ala sernik, który był przepyszny.
-No ale dziewczyny, opowiadajcie co was tu sprowadza???- spytała gdy zjedliśmy ciasto. Opowiedziałam jej o wszystkim, nawet o pociętych nadgarstkach Martyny. Ona po tym wszystkim głośno westchnęła i powiedziała
-Wiesz Martyna że zawsze ci pomogę, możesz zamieszkać. Czemu nie??? A ty Paulina musisz tu wpadać częściej bo wujek Bogdan się za tobą stęsknił. - zakończyła swój monolog
-Dziękuje ciociu!!1- powiedziała Martyna ale gdy chciał ją przytulić poczuła się słabo. ?Więc z powrotem usiadła. Zatroskana ciotka pytał si.ę co się stało. Na to tylko Martyna odpowiedziała że to po tym co się stało parę godzin wcześniej. Porozmawiałyśmy jeszcze z godzinkę, ale zaczęło się robić późno, w międzyczasie wrócił wujek Bogdan, który odwiózł nas do domu moich rodziców. Tam czekał na mnie Mati. Pożegnałam się i razem z Mateuszem wróciliśmy do domu. Po drodze oczywiście wypytał się o wszystko , opowiedziałam mu co i jak. Wróciliśmy do domu i było około 23:20 a musiałam się jeszcze nauczyć na sprawdzian z fizyki. Nienawidzę tego przedmiotu, ale nie jestem w nim aż taka zła. Siedziałam w kuchni przy stolę z książkami, a Mateusz siedział i co chwile coś mówił. W końcu chyba się obraził i poszedł spać. Skończyłam naukę przed 3:30 poszłam jeszcze wziąć szybki prysznic i położyłam się spać. Rano wstałam i nikogo nie było, spojrzałam na zegarek 9:00 no tak Mateusz od godziny na treningu. Dziś miałam na 10:00 więc w spokoju wszystko zrobiłam po czym poszłam na autobus. W szkole po 10 minutowej drodze byłam o 9:55. Pierwsza miałam fizykę. Sprawdzian był dosyć łatwy, aż cała klasa się dziwiła. Reszta lekcji na luzie a szczególnie wf bo mieliśmy skok przez skrzynie co było dla mnie łatwizną, więc po rozgrzewce razem z paroma dziewczynami od razu zaliczyłyśmy i miałyśmy półtora godziny wolne, a potem trening. Amelia (koleżanka z klasy) cały czas nawijała o konkursie Miss naszej szkoły który ma się odbyć za tydzień. Mnie takie rzeczy nie interesują, choć dziewczyny mnie namawiał niue chciałam się zgodzić aż Karolina(kolejna koleżanka z klasy) mnie sama zapisała. Teraz jedynym rozwiązaniem by w nim nie wystąpić było nie przyjście do szkoły. Po lekcjach wf i treningu przed szkołą czekał Mati. Podbiegłam do niego i chciała mu dać buziak, ale się odwrócił i tylko pokazał bym wsiadła. Nie wiem o co mu chodzi. Dobrze wiedział że ten sprawdzian jest dla mnie ważny. Zbliża się koniec roku a ja muszę mieć ta piątkę z fizyki. Wracaliśmy do domu w kompletnej ciszy. Dopiero jak weszliśmy do mieszkania spytał
-Co chcesz na obiad??
-No wreszcie odezwałeś się. Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi??? - spytałam
-Mi?? O nic- powiedział pochmurnie
-Jak sobie chcesz - powiedziałam i poszłam do salonu odłożyć torby. Wstawiłam od razu pranie i poszłam usiąść na kanapie. Zajrzałam jeszcze w notatki. Nic specjalnego więc włączyłam tv. Same nudy. Więc wzięłam lapka i sprawdziłam fb, snapa i instagrama. Dalej nudy, w końcu wszedł Mateusz
-wiesz dlaczego jestem taki??- spytał ni z gruchy, ni z pietruchy
-No dlaczego ??- spytałam spoglądając na niego
-Wczoraj była nasza rocznica bycia razem- powiedział. Nie powiem głupio mi się zrobiło że zapomniałam
-Oj kotek no przepraszam, kompletnie wyleciało mi z głowy. Wybaczysz??-0 [odbiegłam do niego i zarzuciwszy ręce na jego szyję zrobiłam minę kota ze Shreka
-Oj, wybaczę. Nie umiem się na ciebie długo gniewać- powiedział i dał mi buziaka w czoło.
-Przepraszam jeszcze raz- powiedziałam i się uśmiechnęłam
-No już dobrze, dobrze, a teraz idź zobacz do sypialni - spojrzałam na niego ale on tylko pogonił mnie wzrokiem.
Gdy weszłam do sypialni zobaczyłam OGROMNEGO misia a na środku tego misia serduszko z naszym zdjęciem
-Kochanie nie musiałeś a teraz ja czuję sie głupio - powiedziałam przytulając się do niego
 -Oj, tam oj, tam. Przecież to facet powinien zasypywać księżniczkę prezentami- uśmiechnął się
-Jak ze mnie księżniczka??- spytam podnosząc brew
-Moja księżniczka, najważniejsza, najdroższa, najpiękniejsza, najukochańsza same naj- powiedział mocno mnie ściskając. Wieczór spędziliśmy w bardzo, ale to bardzo miłej atmosferze. Wszystko jest po prostu idealnie. Gdy Mateusz juz spał, postanowiłam że jutro muszę mu coś kupić. No bo jak to inaczej??? Rano pomimo tego że mam trening postanowiłam z niego zrezygnować i udałam się do galerii. Kupiłam mu nowe buty, co ostatnio razem oglądaliśmy i które mu się tak bardzo podobały.  Nie mogłam sie doczekać tego jak tylko wręczę mu ten prezent. I w końcu się doczekałam
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, hej, hej przepraszam za to że mnie dłuższy czas nie było, ale mam masę problemów sądowych i troszkę zdrowotnych, ale w pokoju szpitalnym udaje mi się napisać kolejny rozdział. ZAPRASZAM DO CZYTANIA I KOMENTOWANIA